|
Jolanta Jastrzębska
Inność
współczesnych pisarek polskich
P/C 1:
Studium pt. „Inność współczesnych pisarek polskich” proponuje feministyczną
analizę trzech powieści: Prawiek i inne czasy Olgi
Tokarczuk (W.A.B., Warszawa, 1996.), Tego lata w Zawrociu
Hanny Kowalewskiej (Zysk i S-ka, Poznań, 1998.)
oraz Kabaretu Metafizycznego Manueli Gretkowskiej
(W.A.B., Warszawa, 1994.). Inspiracją metodologiczną moich
interpretacji były prace dwóch wybitnych badaczek francuskich, Hélène
Cixous i Luce Irigaray, które od lat spóbują opisać fenomen
tzw. „écriture féminine”. Niezwykle ciekawe, aczkolwiek niemniej
dyskusyjne jest ich stwierdzenie, że kobiecy sposób pisania pozostaje w
związku z biologicznie uwarunkowaną cielesnością kobiety, a zatem musi być
inny, niż fallocentryczna perspektywa męska. Współczesne literaturoznawstwo
feministyczne zwraca jednak uwagę na kulturowe i społeczne uwarukowania
pisarza, proponując pojęcie gender jako koncepcję bardziej ogólną i
bardziej oddaloną od biologicznie określonej płci. Ponadto interferencja
kulturowa wydaje się zacierać różnice między dyskursem męskim i kobiecym.
Literatura węgierska dostarcza – od zarania dziejów po dzień dzisiejszy
-
wielu przykładów adaptacji kobiecej perspektywy przez autorów męskich,
którzy z dziwnym upodobaniem kreują kobiecego narratora pierwszoosobowego.
Tego rodzaju proceder jest w literaturze polskiej raczej sporadyczny,
jedynym znanym mi przykładem jest Panna Nikt Tomka Tryzny
(„B&V” Piotr Bagiński, Warszawa, 1995.). Tak więc z jednej strony teoria, a
z drugiej strony odmienna praktyka literacka dwóch znanych mi bliżej
literatur, polskiej i węgierskiej, skłoniła mnie do podjęcia prób uściślenia
pojęcia écriture fémine w oparciu o wyżej wspomniane teksty. Powstaje
bowiem pytanie, czy autorzy męscy są w stanie w sposób wiarygodny „podszyć”
się pod swe kobiece narratorki.
Wychodząc z założenia, że ciało warunkuje sposób widzenia, i powołując się
na feministyczną krytykę feudowskiej koncepcji fallusa, można określić łono
jako obszar niezwykle ambiwalentny: wprawdzie tętniący życiem, ale ukryty i
w związku z tym tajemniczy, zamknięty, a zatem trudny do zgłębienia, ale też
zdolny do otwarcia się, do przyjęcia i do wydania nowego życia. Z tej
perspektywy teksty kobiece muszą preferować takie wartości jak:
przemilczanie, dystans wobec spraw „wielkiego świata”, chwiejność decyzji i
poszukiwanie własnej drogi. Sfera intymna wydaje mi się być w tekstach
pisanych przez kobiety znacznie bardziej wyeksponowania, co znajduje swój
wyraz m.in.w preferencji zamkniętych przestrzeni.
Wspomniane wyżej powieści O. Tokarczuk i H. Kowalewskiej potwierdzają
powyższe hipotezy, są napisane zgodnie ze słynnym postulatem Luce Irigaray
„parler femme” (przemawiać jako kobieta). Przestrzeń, w której rozgrywa się
akcja tych powieści jest zamknięta, losy kobiet danej społeczności (w
Prawieku), ich zdolność akceptacji i wybaczenia, ich życie wewnętrzne są
ważniejsze, niż wojny, dla których mężczyźni opuszczają dom. świat mityczny
również obfituje w postacie kobiece, a obrazowość tekstu nawiązuje do
utrwalonych w hagiografii motywów kobiecych: spacerująca po wsi Kłoska z
ciałem spętanym wężami jest aluzją do obrazu Matki Boskiej, która opiera
stopę na ujarzmionym wężu.
Bardziej współczesny świat Zawrocia jest podwójnie zamknięty: na
granicy miasteczka, w pięknej willi otoczonej rajskim niemal ogrodem, młoda
Matylda spędzi tygodnie w samotności, nie bacząc na wyrzuty kochanka, ani
niebezpieczeńswo utraty pracy. Młoda kobieta chce zrekonstruować życie swej
zmarłej babki, postaci, która od siebie i od innych wymagała akceptacji
wartości rządzących światem męskim: kariera, prestiż i majątek. Testament
babki sugeruje zmianę, która nastąpiła prawdopodobnie tuż przed jej
śmiercią, pewności Matylda nie osiągnie nigdy, ale rezultatem jej przemyślań
jest zdolność świadomego pokierowania swoim losem.
Tekst M. Gretkowskiej jest przede wszystkim parodią różnych stylów i
rodzajów literackich, m.in. opowieści filozoficznej, sagi rodzinnej,
historii miłosnej, a także tekstów feministycznych i pornograficznych. Nikła
fabuła miłości niezdarnego studenta germanistyki i wierszoklety, Wolfganga
do pornograficznej aktorki Kabaretu Metafizycznego, Beppy Mazeppo jest
pretekstem do przedstawienia w sposób groteskowy wielu problemów
współczesnej kultury i społeczeństwa. Beppa wychodzi w końcu za mąż za
Wolfganga, ale to oznacza kres jej „artystycznej” kariery. Feministyczny
dylemat kariery lub szczęścia rodzinnego jest przez pisarkę rozwiązany
ironicznie. W tym sensie powieść Gretkowskiej jest rodzajem meta-literackiej
zabawy z écriture féminine.
Literatura polska i węgierska – parę uwag komparatystycznych
P/C 3:
Nawiązując do esejów Lajosa Pálfalviego (Pálfalvi
P/C 1, 2) w poprzednich numerach „A perifériáról a centrum” [Z peryferii do
centrum], chciałabym podjąć problematykę związaną z dwoma pojęciami, które
badacz w swoich tekstach wymienił: mesjanizm i groteska.
Mesjanizm jako romantyczna wizja historii Polski został sformułowany przez
Mickiewicza, pozostającego wówczas pod wpływem
Towiańskiego. Ta dziedzina twórczości naszego romantyka spotkała się
z najmniej pozytywnym przyjęciem w historii literatury, podczas gdy
węgierski prozaik György Spiró napisał o tym
okresie powieść historyczną pt. A jövevény [Przybysz. 1990.].
Mesjanizm jako martyrologia narodu polskiego znalazł kontynuację w
literaturze okresu drugiej wojny światowej, a następnie w okresie
Solidarności. W tym sensie romantyzm, w różnych jego aspektach, wywarł i
wywiera do dziś dnia wielki wpływ na świadomość narodową. Tym niemniej
ideały romantyzmu i gloryfikacja narodu są począwszy od modernizmu
wielokrotnie poddawane dyskusji, jako przykład można przytoczyć twórczość
Witkacego, Dzienniki Gombrowicza lub Jezioro
Bodeńskie Dygata. Jest to zasadnicza różnica między
podejściem do tradycji narodowej w Polsce i na Węgrzech.
Wyżej wymienieni pisarze rozpoczęli charakterystyczny dla literatury
polskiej nurt groteski, kontynuowany przez Mrożka, a następnie
– od lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku – podjęty przez
Tadeusza Konwickiego (Czytadło), Manuelę
Gretkowską (My zdies' emigranty), Antoniego
Liberę (Madame) oraz Jerzego Żurka
(Job). Wszystkie te utwory są napisane z wielką dozą ironii w
stosunku do polskiej rzeczywistości po 1989. Tego typu utworów
„rozrachunkowych” we współczesnej literaturze węgierskiej nie znam.
Innym aspektem różnicującym wspomniane kultury jest ich stosunek do
literatury emigracyjnej. Doświadczenie polskie związane z literaturą tzw.
Wielkiej Emigracji uświadomiło Polakom, że ich literatura nie jest związana
z obszarem, na którym powstaje, lecz z językiem i utrwaloną w tekstach
tradycją. Stąd też wynika niesłabnące zainteresowanie w stosunku do pisarzy,
którzy wybrali emigrację, np. Gombrowicz, Miłosz, Wat,
Herling-Grudziński, Mrożek, itd. Diametralnie różna
jest postawa węgierska, którą charakteryzuje całkowita obojętność wobec
pisarzy emigracyjnych. Nawet sukcesy zagraniczne niektórych pisarzy, np.
Sándora Máraiego, nie są w stanie zmienić stanowiska krytyki,
jeśli w ogóle zajęła ona jakiekolwiek stanowisko wobec bogatego dorobku
emigracji. Cenione przez krytykę nowe aspekty tekstów literackich, jak na
przykład: gry językowe, różnorodność stylów, archaizacja, odrzucenie
pruderii językowej itp., cechy od dawna wypracowane przez m.in. węgierska
poezję emigracyjną, są przedmiotem analiz dotyczących wyłącznie pisarzy
krajowych. Sytuacja ta nie uległa zmianie po 1989. |
|